f.a.q.
- Na jaką pogodę się przygotowywać?
- Jaki ekwipunek wziąć ze sobą?
- Jaka waluta obowiązuje w Rumunii, jaką brać ze sobą?
- Czy w Rumunii są stacje z LPG? Jakie są ceny paliwa?
- Czy trasa jest trudna? Jakie opony i wyposażenie powinny mieć samochody? Czy możliwe jest uszkodzenie lakieru, bądź auta?
- Co z Cyganami? Czy kradzieże są na porządku dziennym? Jaki stosunek mają Rumuni do Polaków?
- Czy to prawda, że policja wymusza łapówki i mandaty?
- Po jakiemu tam się dogadamy?
- Jak przygotować samochód do wyjazdu?
- SUPLEMENT autorski
- SUPLEMENT DO SUPLEMENTU
1. Na jaką pogodę się przygotowywać?
Na urozmaiconą. Rumunia i kraje bałkańskie są cieplejsze, niż Polska, jednak mnogość pasm górskich odciska swe piętno. Zima zatem jest dość długa i surowa, a lato ciepłe, nieraz wręcz upalne. Jednak w rejonach górskich można spodziewać się częstych opadów, nawet w lipcu i sierpniu. Tak więc nie zagwarantujemy Wam, że nie zmokniecie :) We wrześniu temperatura w górach potrafi spaść nocą do ok. 0°C, warto zaopatrzyć się więc w dobry śpiwór. Nieraz już, na wysokościach powyżej 1500m.n.p.m. zadziwiły nas opady śniegu, nawet w sierpniu.
2. Jaki ekwipunek wziąć ze sobą?
Na pewno ciepły śpiwór, karimatę, namiot (chyba że planujecie spać w samochodzie), kuchenkę turystyczną, pojemnik na wodę (min. 5 litrów - nie zawsze nocujemy przy "wodopoju"), latarkę oraz świeczki - czyli podstawowe wyposażenie kempingowe. Przydatne bywają krzesełka turystyczne (do siedzenia przy ognisku i wieczornej konsumpcji rumuńskiej odpowiedzi na Metaxę - Alexandriona:)). Rzeczą, której przydatność wielokrotnie nas zaskoczyła, była plandeka z Makro o wymiarach 6x9m - można było z niej zrobić zadaszone obozowisko pomiędzy trzema samochodami, co gwarantowało przestrzeń życiową podczas np. burzy czy deszczowego wieczoru. Nie warto brać ze sobą 100 kg jedzenia w puszkach i gorących kubków, weźcie tylko trochę, wszystko potrzebne do przeżycia jest dostępne w rumuńskich sklepach w cenach atrakcyjnych, a często wręcz niepoważnych...:). Zachęcamy również do wypróbowania miejscowych specialite de la maison (np. ciorba de burta w Rumunii, kebabcze i kiufte w Bułgarii, czy Albanii), przy czym warto pamiętać, że za dwudaniowy obiad z piwem lub winem nie powinniście zaplacić więcej, jak 15-30zł/os.
W Rumunii płaci sie lejami. Od 1 lipca 2005, w związku z uporaniem się z inflacją, będą wprowadzone do obiegu tzw. lei nou, czyli nowe leje, zdenominowane tak, jak w Polsce, tj. 10.000 starych lei = 1 nowa leja. Warto wziąć ze sobą euro, które bez problemu wymienimy w kantorze lub banku na miejscowe środki płatnicze. Należy przy tym szukać placówek, które nie pobierają prowizji ("0% commission"). Innym sposobem jest korzystanie z bankomatów. Okazuje się często, że jest to najbardziej korzystna droga pozyskania środków finansowych w Rumunii, ponieważ pomimo wysokiej prowizji (od 10 zł wzwyż) kurs bankowy jest na tyle pozytywny, że z nawiązką niweluje koszt całej transakcji. Oczywiście ma to sens przy jednorazowej wypłacie większej kwoty. Na tygodniowy pobyt w Rumunii, wliczając paliwo, jedzenie i picie wystarcza ok. 700-800 zł na osobę, przy dwuosobowej załodze i niespecjalnym liczeniu się z pieniędzmi (obiady w restauracjach, pamiątki). Kwota ta jest zupełnie realna, gdyż posiłki będziemy najczęściej przygotowywać sobie sami. Obecnie kurs lei do złotego to mniej więcej 1:1.
Analogiczna sytuacja panuje w Bułgarii, lokalną walutę - lewy można kupić w kraju, jednak najkorzystniej wziąć ze sobą euro lub korzystać z bankomatów. 1 lewa to ok. 2,1 zł.
Albania 100 leków to ok. 3zł, 1euro to ok. 130 leków
Macedonia 100 denarów to ok. 6,80 zł.
Grecja, Czarnogóra - tutaj bez problemu posługujemy się euro.
4. Czy są stacje z LPG? Jakie są ceny paliwa?
Oczywiście, że są. Nie tak wiele, jak u nas, ale można znaleźć bez większych problemów co kilkadziesiąt kilometrów w Rumunii, Bułgarii, czy Grecji. W Albanii i Macedonii też, ale jest gorzej i częściej jednak będziecie jeździć na benzynie.
Jakie opony i wyposażenie powinny mieć samochody? Czy możliwe jest uszkodzenie lakieru, bądź auta? Układając trasę zawsze mamy na uwadze to, że nie wystarczy dojechać na imprezę (niejednokrotnie ponad 1500km) - sztuką jest dojechać, pobawić się i wrócić. Dlatego trasy nie są bardzo trudne (oczywiście dla jednego są wymagające, a dla drugiego - dziecinnie łatwe), możliwe do przejechania seryjnymi samochodami 4x4 wyposażonymi w reduktor i opony AT lub MT. Potrzebne mogą się okazać liny holownicze, taśmy, szekle, dlatego że przyroda karpacka, czy bałkańska jest zupełnie nieprzewidywalna i trasa przygotowana w maju może wyglądać "nieco" inaczej w lipcu. Poza tym staramy się, aby każdego dnia pojawiał się jakiś element trudniejszy tak, aby było o czym poopowiadać wieczorem przy ognisku. Koniecznie należy zabrać ze sobą CB radio, które, mimo iż zawodne w lesie, często bywa pewniejszym środkiem komunikacji, niż komórka (spore "dziury" w zasięgu w terenach górskich). Co do uszkodzeń samochodu - samo przejechanie kilkuset kilometrów w terenie, nawet niezbyt trudnym to wyzwanie dla "żelaza" i sprawdzian, na ile dobrze było przygotowane. Uszkodzenia lakieru są możliwe, jeśli ktoś czuje się emocjonalnie z nim związany, może okleić samochód folią reklamową samodzielnie, bądź w którejś z zajmujących się tym firm. Nie gwarantujemy, że Wasze auta pokonają trasę bezawaryjnie, ale możecie być pewni, że nie zostaniecie w lesie sami, skazani na pożarcie przez niedźwiedzie:). Każdemu mogą przytrafić się drobne awarie: z pomocą z pewnością pospieszą koledzy, warsztatów lokalnych też nie brakuje, a mechanicy są tam naprawdę twórczy, czego nauczyły ich chude lata Ceauşescu, Hodży, czy Tito.
6. Co z Cyganami? Czy kradzieże są na porządku dziennym? Jaki stosunek mają Rumuni do Polaków?
Cyganie są grzeczniejsi niż u nas i mniej natarczywi - odmowa dziecku cygańskiemu nie jest jednoznaczna z opluciem przez niego. Rumuni przywykli dawać Cyganom drobne datki czy słodycze dzieciom, więc parę cukierków wręczonych dzieciakowi nie przyspieszy końca świata.Takie sytuacje mogą przydarzyć się raczej w miastach - w górach i na wsiach nie powinniśmy mieć styczności z żebractwem. Z kradzieżami jest normalnie, a nawet sporo lepiej niż w naszych dużych miastach. Niejednokrotnie zostawialiśmy auto (cabrio) na środku placu w miasteczku z częścią rzeczy wewnątrz i nic nie zginęło. Zarówno Rumunii, jak i Bułgarzy, Albańczycy, Czarnogórcy, czy Macedończycy Polaków o dziwo bardzo lubią, czego nie należy nadużywać czy wykorzystywać oczywiście. Kluczem do utrzymania dobrych stosunków jest poszanowanie obcej kultury, odmienności zwyczajów i zachowań, nie wywyższanie się i obnoszenie z pieniędzmi. Nikt zarabiający 100$ miesięcznie nie lubi hałaśliwego, podpitego towarzystwa traktującego go z góry. Tak więc zachowujmy się z klasą.
7. Czy to prawda, że policja wymusza łapówki i mandaty?
Wierutna bzdura. Wielokrotnie przechodziliśmy kontrole policyjne i nic. Policja często pyta o cel podróży, niejednokrotnie pomaga, kierując we właściwym kierunku, czasem nawet po angielsku. Nieraz płaciliśmy mandat za przekroczenie prędkości (uwaga na radary!) - ze strony policjanta ani razu nie padła propozycja "dogadania się". Zabrał paszporty i wysłał nas do miejscowego ratusza, w celu uiszczenia opłaty. Mandat wyniósł 40zł. Zarówno w Bułgarii, jak i w Rumunii często policja zastawia pułapki radarowe, rzadziej spotkamy się w tym procederem w Albanii, czy Macedonii.
Powyższe info nie dotyczy Serbii, gdzie policja bywa złośliwa, przekupna i potrafi wymusić haracz. Sytuacja poprawiła się w ciągu kilku ostatnich lat, ale daleko jeszcze do tzw. normalności.
8. Po jakiemu tam się dogadamy?
Dogadamy się najłatwiej w lokalnym języku, więc warto poświęcić przed wyjazdem parę godzin na poszukanie jakichś rozmówek na allegro. Z młodzieżą nie powinno być problemu - zna trochę angielski, francuski, włoski, niemiecki. W pozostałych przypadkach pozostaje "mowa rąk" i dobre chęci obu stron - zazwyczaj to wystarcza :). Często w przełamaniu pierwszych lodów w rozmowie z nieufnym pasterzem pomaga poczęstowanie papierosem. Dodatkowym bonusem bywa znajomośc rosyjskiego.
9. Jak przygotować samochód do wyjazdu?
UWAGA: tekst potraktujmy raczej, jako zbiór wytycznych, niekoniecznie dosłownie. Jako że autor, Mariusz Milewski, współtworzący projekt Maramuresz.com, obecnie właściciel warsztatu Land Rover od lat jeździ land roverami, nie wszystko, co wozi ze sobą zepsuje się też w aucie innej marki ;)
Zasada ogólna nr 1: sprawdzić wszystko, w przypadku nawet cienia wątpliwości wymienić:
- oleje w mostach i skrzyniach wymienić/uzupełnić, wycieki usunąć;
- wały: dłuższy czas przed wyjazdem radykalnie posmarować krzyżaki i wielokliny - intensywnie pojeździć. Jeśli pokażą się luzy, bezwzględnie wymienić krzyżaki (najlepiej wszystkie) - wyjęte używki, jeśli rokują, zabrać jako zapas. Zużyte śruby do wałów wymienić. Zabrać sobie kilka na drogę;
- gałki układu kierowniczego to samo;
- wszystkie gumy w zawieszeniu, jeśli są lekko zużyte, wymienić - bo na takim przelocie zużyją się zupełnie w najgorszym z możliwych momencie;
- amortyzatory i ich gumy to samo;
- sprawdzić mocowania przekładni kierowniczej do ramy i poduszek pod skrzynią i silnikiem;
- wszystkie potencjalne przyczyny przegrzania motoru, czyli kiepska chłodnica, sczezłe wisko, niewydajne wiatraki elektryczne, cieknąca pompa wody, itp. stłumić w zarodku. Chłodnice wyjąć i dać do odkamienienia;
- posprawdzać wszystkie połączenia śrubowe w podwoziu - jeśli coś ma tendencje do samorozkręcania, zastosować nakrętki z hamulcem albo klej do gwintów;
- hamulce: sprawdzić stan przewodów i ich ułożenie w podwoziu pod kątem uszkodzeń przez kamienie, gałęzie itp. Jeśli auto było katowane w warunkach błotno-poligonowych, zrzucić bębny, sprawdzić stan szczęk i cylinderków, przy tarczach sprawdzić klocki. Zabrać sobie repair kit do cylinderków. Wszelkie zatarte/zapieczone/skorodowane elementy hydrauliki hamulcowej ożywić lub wymienić. Przewody hamulcowe elastyczne sprawdzić - jeśli zewnętrzna warstwa jest już popękana ze starości, wymienić;
- bezwzględnie sprawdzić łożyska piast, skasować luzy, wymienić smar. Jeśli luzu nie da się skasować, wymienić na nowe. Można komplet na jedno koło zabrać ze sobą;
- węże układu chłodzenia posprawdzać dokładnie, dociągnąć opaski, kiepskie wymienić;
- alternator i rozrusznik wyjąć, rozebrać, oczyścić - jeśli jest potrzeba, wymienić szczotki, łożyska, tulejki;
- paski klinowe jeśli stare, to wymienić. Stare zabrać na wszelki wypadek;
- sprawdzić wszelkie napinacze pasków;
- układ zapłonowy - kopułka, palec, świece, kable - jeśli mają więcej niż trzy lata albo 100 kkm, wymienić na nowe, stare zabrać ze sobą;
- wsje filtry wymienić, sprawdzić szczelność układu dolotowego powietrza, sprawdzić linię paliwową;
- silnik: zwalczyć wycieki, wyregulować zawory, jeśli zbliża się termin rozrządu, zrobić przed wyjazdem (jeśli silnik jest już zejściowy trzy razy przemyśleć pomysł wyjazdu);
- gaźnik sprawdzić, oczyścić, wyregulować, jeśli zaworek iglicowy nie był zmieniany nigdy, to wymienić;
- posprawdzać i zabezpieczyć antykorozyjnie wszystkie dostępne połączenia elektryczne.
Zasada ogólna nr 2: wszystkie prace zakończyć przynajmniej na dwa tygodnie przed wyjazdem - intensywnie jeździć, żeby sprawdzić, czy coś jeszcze nie wylezie.
Zasada ogólna nr 3: zawsze polegnie to, czego akurat nie mamy lub nie sprawdziliśmy.
Zasada ogólna nr 4: wszystkiego nie przewidzisz, praw Murphy'ego nie pokonasz...
SUPLEMENT autorski
Zasada ogólna nr 5: auto katowane w koło komina w warunkach poligonowo-błotno-bezrozumnie-popierdółkowych sczeźnie na długim przelocie. Zaprzestać katowania.
SUPLEMENT autorski 2 - Uwagi dodatkowe
Większość tych czynności i tak się robi podczas normalnej eksploatacji,
natomiast dość powszechne jest zjawisko nicnierobienia przy terenówkach poza wymianą oleju od przypadku do przypadku. Auta są twarde i długo taki stan rzeczy znoszą, ale...
Długi przelot asfaltowy z obciążeniem, kilkaset kilometrów poza drogami i powrót do kraju bezlitośnie wszystko zweryfikują. Jazda, nazwijmy to "wyprawowa", wymaga zmiany sposobu myślenia i przestawienia się na inną eksploatację auta. Przy dużych przelotach wyzwaniem nie jest przepycenie jednego sralnika z błotem czy też zakatowanie syfa na jednej górce...
Wyzwaniem jest dojechać i wrócić.
Część szpeja do zabrania wynika z tego co pisałem powyżej o przygotowaniu auta. Każdy ma tam jakieś swoje teorie, więc napiszę co mam zainstalowane na stałe w swoim syfie:
Płyny i gluty:
- litr koncentratu do chłodnicy,
- litr oleju do skrzyni,
- litr oleju do reduktora i mostów,
- litr atf'a,
- butelka płynu hamulcowego,
- litr oleju do motora,
- klej do gwintów loctite,
- klej poxipol,
- klej typu kropelka/super glut,
- opakowanie silikonu,
- jakiś glut do uszczelniania wydechu chyba też jest.
Narzędzia:
szpadel, siekiera, duży młotek, mały młotek, brecha, łyżka do opon, kombinerki, mors, szwed, klucze płasko-oczkowe, grzechotka i jakies tanie gedory, śrubokręty ze trzy, kleszcze do segerów, lewarek, hi-lift, porządny klucz do kół, latarka zwykła, czołówka, lampa podłączana do instalacji auta, kable rozruchowe, scotch, zilberbanda.
Szpej zapasowy:
krzyżak, siłownik sprzęgła, zabierak, regulator napięcia ze szczotkami, przewód ciśnieniowy wspomagania, główny wąż wodny, bo wyjątkowo nietyp jest i nic sie nie dobierze, drążek kierowniczy z gałkami, jakiś repair kit do zacisku hamulcowego, pasek wieloklinowy, filtr paliwa, czasem łożyska piasty koła, bezpieczniki, żarówki, przeróżnej grubości i długości kable, trochę węży gumowych małej średnicy, polibusze do panharda, śruby wałów napędowych, nakrętki kół, cybanty, trytrytki, podkładki miedziane, w tym roku dojdą półosie tylne bo mam zdefektowane, ale będę jeździł do wybuchu, czasem zapasową dętkę, dwa koła zapasowe.
Inny badziew:
srajtaśma, kilka par rękawic, dwa zblocza, cztery szekle, tree-saver, długi pas, krótki pas, pas ładunkowy z zamkiem, przeróżne mapy, apteczka, dwa noże, tradycyjny kompas do pracy z mapą, plaskówka z aleksandrionem, jakieś militarne ciuchy do sponiewierania w razie W, zestaw płyt z muzyką, cb-radio, ciśnieniomierz, i zylion innych pierdów o których nie pamiętam, koc, ekspandery, jakieś sznurki, przetwornica 220volt, itp.
SUPLEMENT DO SUPLEMENTU:
Jako żem widzący inaczej to wożę zapasowe okulary.