niezbędnik
-
sprawnego i przejrzanego odpowiednio wczesniej samochodu,
-
opon klasy min. AT,
-
elementarnego wyposażenia off-road i umiejętności posługiwania się nim,
-
kompletu dokumentów i ubezpieczeń wymaganych w ruchu międzynarodowym, zwróćcie uwagę, że nie wszystko, co leży w Europie jest też w Unii, czy Schengen,
-
łączności cb,
-
sprzęt biwakowy i zapasy woda/prowiant/paliwo na 24h lub 250km w terenie.
-
pewnej dozy samodzielności wyprawowej.
-
gps, polecam choćby najprostszy odbiornik Garmina,
-
ubezpieczenie kosztów leczenia,
-
wyciągarka, choć wcale nie konieczna, może jednak być pomocna,
-
sporo poczucia humoru oraz dystansu do siebie i innych.
-
porządnie przygotowany roadbook,
-
zestaw koszulek, czapek, naklejek itp. gadżetów pamiątkowych,
-
przejechaną i sprawdzoną trasę,
-
przemyślane miejsca na noclegi we w miare możliwości widokowych lokalizacjach,
-
nienarzucającą się organizację,
-
zabezpieczenie i opiekę w trakcie trwania imprezy,
-
pomoc w sytuacjach awaryjnych,
-
dobrą zabawę i atmosferę,
-
niezapomniane widoki i przeżycia,
-
integrację,
-
rozliczne dziwa wszelakie ;)
-
all inclusive w Egiptowie,
-
wodzireja,
-
drewna na ognisko,
-
demokracji,
-
bezawaryjności Waszych samochodów,
-
ładnej pogody - w końcu zawsze jakaś jest...
Teraz już na poważnie - co warto ze sobą zabrać?
Temat rzeka. Osobiście biorę taki oto zestaw kulturalnego przetrwania:
Samochód jeżdżony na codzień i przeglądany regularnie, jakieś paski klinowe, łozyska kół, alternator, komplet filtrów paliwa/oleju/powietrza, przegub napędowy, krzyżak wału, płyn hamulcowy, litr oleju, zastaw narzędzi, zestaw trytytek, taśma srebrna, taśma izolacyjna, młotek, nóż, komplet bezpieczników, jakieś pomnijesze drobiazgi. Oczywiście zgodnie z prawem Murphy'ego jeśli ma się coś popsuć, na pewno będzie to rzecz, której nie masz ze sobą, więc nie ma się co napinać i brać 100kg części zapasowych :)
Wyposażenie dodatkowe, umilające żywot - radio cd/mp3/usb, komplet krzesełek turystycznych, stolik, lodówka turystyczna, płachta do rozwieszenia między autami na wypadek złej pogody (może być najprostsza plandeka, albo wypas rozwijany z boku auta - dostępne w necie w cenach i rozmiarach różnych), ładowarki wszelkiego rodzaju - gps, gsm, aparat foto... Kilka kompletów baterii AA i AAA, latarki i czołówki sztuk kilka, palnik, kartusze z gazem, gary, kubki, sztućce, płyn do mycia naczyń, kilka słoików gołąbków, leczo etc, woda, soki, piwo, karma dla psa. Wspaniałym wynalazkiem jest prysznic turystyczny za parę złotych, zasilany z gniazdka zapalniczki. Do tego 10 litrów ciepłej wody i już dwie osoby pachną nowością :)
Fajnie, jakby to wszystko zostało zamocowane w aucie bezpiecznie i z głową, czyli rzeczy ciężkie umieszczamy jak najniżej, a wszystko, co może nam przefrunąć przez auto podczas, tfu! wypadku, czy rolki musi być dobrze zamocowane i spięte, najlepiej pasami do ładunków. Fajnym rozwiązaniem bywa krata oddzielająca przestrzeń bagażową od pasażerskiej, ale wtedy już na pewno nie zrobimy spania w aucie. Co do tego ostatniego, to szkół jest kilka - spanie w namiocie (bywa niewygodnie, jest słabo, jeśli leje i trzeba wszystko zwijać na deszczu. Dobrze sprawdza się samorozkładająca się Quechua, choć ze złożeniem nie bywa już tak pięknie), spanie w namiocie dachowym (drogo, można spaść wychodząc przez sen na sikanie, ale za to jest lans i brak strachu przed zwierzyną, hehe), Spanie w aucie, które z racji posiadanego od paru lat auta (VW T3 syncro) u mnie sprawdza się fajnie, ma również kilka wad - trzeba trochę czasu stracić, zanim opracujemy system przenoszenia i układania bagaży przed snem, a po kilku dniach w aucie, jak to pięknie opisał kiedyś Czesław: "śmierdzi człowiekiem". Za to kompletnie nie interesuje mnie pogoda za oknem :)
To na razie tyle, jak mi się coś przypomni, będę dopisywał na bieżąco.